Zamek w Bobolicach jest jedną z najpiękniejszych budowli Jury Krakowsko – Częstochowskiej, leżącej w województwie śląskim. Zamek powstał w połowie XIV wieku, a następnie został przebudowany. Aktualnie stanowi jedną z głównych atrakcji regionu, co roku przyciągając tłumy turystów. Budowla zbudowana została w systemie tzw. Orlich Gniazd, a jej dokładna lokalizacja to wieś Bobolice w powiecie myszkowskim.
Budowla wchodząca w sieć warowni nazywanych Orlimi Gniazdami wybudowana została za panowania króla Kazimierza III Wielkiego. Było to możliwe dzięki mądrej polityce władcy oraz ogromnym możliwościom finansowym napływającym z wydobywanej w Wieliczce i Bochni soli. Sieć fortyfikacji miała za zadanie strzec granic kraju oraz bronić okolicznych terenów przed najazdami wrogich ludów. Zamek w Bobolicach przysłużył się głównie w obronie Małopolski przez najazdami od strony Śląska będącego ówcześnie terenem, należącym do Czech.
Historia zamku nie jest jednak tak piękna i chwalebna jak mogłoby się wydawać. Po śmierci jego fundatora, czyli króla Kazimierza III Wielkiego w 1370 roku, był on stopniowo przekazywany w coraz to nowe ręce. Najpierw Ludwik Węgierski, będący spadkobiercą króla, przekazał budowlę Władysławowi Opolczykowi. Ten z kolei podarował zamek jednemu ze swoich dworzan. Od tego czasu królewska posiadłość stała się warownią zbójecką. Nie trwało to jednak zbyt długo, ponieważ nowy król - Władysław Jagiełło, postanowił ukrócić działania zbójników i przyłączyć zamek do dóbr królewskich. Dalsze lata to ciągłe zmiany właścicieli tej pięknej warowni, które znacząco odbiły się na jej kondycji i wyglądzie.
Zniszczenia postępowały tak szybko i były tak rozległe, że gdy podczas jednej ze swoich wypraw na Wiedeń w 1683 roku zamek odwiedził król Jan III Sobieski, jego dworzanie woleli spać w namiotach niż w jego murach.
Na dalszą destrukcję warowni miała wpływ również plotka o rzekomym skarbie ukrytym w murach zamku. Wieść głosząca jego odnalezienie w XIX wieku sprawiła, że wielu poszukiwaczy postanowiło przeczesać dokładnie teren budowli, niszcząc do cna i tak już podupadający zamek. Budowla rozbierana była kamień po kamieniu przez zaślepionych chęcią zysku poszukiwaczy. Z tego względu zamek w bardzo szybkim tempie utracił swój pierwotny wygląd i kształt. Ostatecznie żadnego skarbu nie odnaleziono, a ruiny i gruzy zaczęły służyć okolicznym mieszkańcom jako materiał, pozwalający na naprawę ścian chlewików i domów.
Światełko nadziei dla zamku w Bobolicach pojawiło się w 1999 roku, kiedy to jego ówczesny właściciel Jarosław Lasecki ogłosił odbudowę warowni. Prace nad rekonstrukcją trwały kilkanaście lat, aż w końcu dumny właściciel udostępnił zwiedzającym odbudowany zamek. Oczywiście nie obyło się bez kontrowersji ze strony osób, które uważały te działania za niszczenie starego zabytku. Nie ważne jednak jakie uczucia towarzyszyły renowacji bobolickiego zamku. Ważne jest, że budowla została odbudowana, a zwiedzający mogą podziwiać majestat tej warowni, który kształtem przypomina swój pierwotny wygląd.
Dużą szansą na zwiększenie zainteresowania zamkiem był również fakt, iż budowlę wykorzystano w jednej z najpopularniejszych polskich telenoweli historycznych ostatnich lat. Zamek w Bobolicach odgrywa bowiem Wawel w serialu „Korona Królów” emitowanym w TVP1.
Fakt ten sprawił, że coraz więcej osób dowiedziało się o zamku w Bobolicach, a turyści coraz chętniej odwiedzają to miejsce. Nasz obiekt znajduje się zaledwie kilka kilometrów od tego wspaniałego miejsca. Jest to niewątpliwy atut, który pozwala zatrzymać się w jednym z najpiękniejszych miejsc Jury Krakowsko – Częstochowskiej i mieć wszystkie atrakcje tego rejonu na wyciągnięcie ręki.
Opłata za wejście na błonia zamkowe:
Opłata za wejście na zamek w Bobolicach:
Ciekawą atrakcją, którą również warto zobaczyć w trakcie wizyty na zamku, jest również Brama Laseckich nazywana Bramą Bobolicką. Nie jest to jednak żadna skonstruowana przez człowieka brama, a przypominający ją kształtem ostaniec wapienny. Ten niezwykły obiekt stanowi jedną z głównych atrakcji okolicy, a jej wiek wprawia w osłupienie nawet najbardziej niewzruszonych turystów. Brama powstała bowiem aż 100 milionów lat temu!
Z warowniami wchodzącymi w skład Orlego Gniazda związana jest pewna ciekawa, choć delikatnie przerażająca legenda. Głosi ona, że dwoma z nich rządzili bracia bliźniacy, którzy postanowili wybudować tajny tunel tuż pod Grzędą Mirowską. Miał on im służyć do przeprowadzania rozmów i narad bez udziału osób trzecich oraz jako miejsce ukrycia odkrytego przez nich wcześniej skarbu.
Braci łączyła niezwykła więź, oddanie i miłość, która wkrótce miała zostać wystawiona na próbę. Stało się to, gdy jeden z nich przywiózł do domu piękną dziewczynę poznaną podczas wojennej wyprawy. Kobieta była tak piękna, że ogarnięty zazdrością mężczyzna zaczął podejrzewać ukochanego brata o żywienie do niej uczuć. Postanowił więc uwięzić ją w lochach razem ze skarbem. Niestety pewnej nocy, gdy udał się do lochu nakrył swoja ukochaną na gorącym uczynku razem z jego bratem bliźniakiem. Ogarnięty wściekłością właściciel zamku w Bobolicach zabił brata, a dziewczynę żywcem zamurował w lochach. Od tamtej pory miejscowa ludność opowiada o duchu straszącym na zamkowej baszcie.
Podobna, chociaż dużo bardziej skąpa w szczegóły legenda opowiada o białej damie straszącej na zamkowych murach. Miałaby to być dziewczyna uwięziona na zamku przez swojego wuja należącego do rodu Krezów.
Odbudowa zamku w Bobolicach miała pochłonąć niebagatelna sumę 19 milionów złotych.
Pomysł odbudowy warowni przez Jarosława Laseckiego zrodził się dzięki opowieści lokalnego konserwatora zabytków Aleksandra Brodę. Po przegranej partii tenisa opowiedział on Laseckiemu, jak podczas wizyty w ruinach zamku w Bobolicach, o mało nie został zabity przez jednego z mieszkańców tamtejszych terenów. Był to chłop o nazwisku Baryła, którego to rodzina otrzymała prawo własności ziem, na których leżał zamek jeszcze w 1882 roku. Mężczyzna znany ze swojej zapalczywości próbował przegonić siekierą konserwatora, który przybył obejrzeć stan podupadającego zamku. Broda wystraszony całą sytuacja zapytał wtedy Laseckiego czy nie zechciałby kupić zamku, któremu o dziwo, spodobał się ten pomysł.